MY BREATH
ROZDZIAŁ III
(ALLYSS)
Przed nami stoi niska, elegancka, wysoko urodzona panienka o nieskazitelnym wyglądzie. Czarny, wyprasowany mundurek kontrastuje się z jej jasna cerą i śnieżnobiałymi włosami, w które wczepiłam moją spinkę z różowym kwiatem, sprawiając, że wygląda trochę jak kościotrup, lecz na to nic nie mogę poradzić.
Nie było łatwo osiągnąć taki efekt, gdyż sama Hanako była może tylko lekko świadoma, że coś w jej ubraniu nie gra. Musiałam przebrać ją w sweter, podciągnąć podkolanówki, wsadzić koszulę w spódnicę, uczesać włosy, nałożyć odrobinę makijażu i wpiąć tą cholerną spinkę, która jak na złość musiała się popsuć.
- Jest w porządku. - odgarniam biały kosmyk za ucho dziewczyny.
- Jest super! - mówi, nie odrywając spojrzenia od lustra.
Uśmiecham się wracając do łazienki żeby się przebrać. W tym czasie słyszę ciche pikanie bransolety. Podwijam rękaw lewej ręki by bliżej przyjrzeć się urządzeniu, które jak się okazuje ma mi coś ważnego do przekazania. Klikam jeden z guzików, by zatwierdzić wiadomość i w powietrzu wyświetla się kolorowy hologram przedstawiający migającą kopertę. I co teraz? Nigdy nie miałam z czymś takim do czynienia, a nie wyjaśniali jak otwiera się wiadomości!
Klikam losowe guziki w nadziei, że jakoś znajdę sposób na rozpracowanie bransolety, lecz te moje klikanie coś chyba nie skutkuje, a nawet zaczyna pikać jeszcze szybciej i głośniej co jeszcze bardziej mnie denerwuje.
Widzę jak Hana przygląda mi się z rozbawieniem i politowaniem. A kto przed sekundą wyglądał jak bezdomny? Podchodzi do mnie i klika w kopertę bezpośrednio na hologramie.
- Wow, nieźle jesteś już w tym obcykana. - mówię, zachwycona hologramem prawie tak samo jak Hana mundurkiem. (dop. kor.: Hana nołlajf XD)
Wiadomość otwiera się ukazując kilka istotnych informacji. A więc, jutro zaczynamy lekcje o 8.00 w sali numer 48 tak jak mówiła to wcześniej pani Naratsuke, dostaniemy tam wszystkie niezbędne podręczniki i papierową wersję planu lekcji. Na dole jest także napisane, żebyśmy zrobili sobie wieczorem coś do jedzenia w kuchni. Znajdziemy tam wszystkie potrzebne składniki i urządzenia.
Na samą myśl o tym burczy mi w brzuchu. Kuchnia to jest miejsce, które Allyss lubi najbardziej! Albo nie kuchnia, tylko jadalnia! Tyle mi do szczęścia potrzeba: jeść, spać i czytać. Tak żałuję, że nie można tego wszystkiego robić na raz.
- Chodź, Hana idziemy coś przekąsić! - rzucam, wesoło maszerując w stronę drzwi.
- A mundurek?
- Ale najpierw mundurek! - odwracam się na pięcie i lecę do łazienki się przebrać.
Szybko zdejmuję z siebie ubrania i przez chwilę łażę w samej bieliźnie szukając moich rzeczy. Jak to się dzieje, że zawsze ja coś gubię? Rozumiem klucze, portfel czy telefon, ale nie ubrania! Po kilku minutach znajduję je za kibelkiem rzucone i pomięte jak tylko się dało. Nie przypominam sobie, żebym je tam zostawiała, no ale cóż…
Przebieram się, co zwykle schodzi mi dwa razy dłużej, ale biorąc pod uwagę, że czeka na mnie jedzenie, mój mózg automatycznie przyspiesza myślenie i po chwili, wychodzę już z łazienki w pogniecionych spodniach i swoim wypłowiałym, różowym swetrze. Pamiętam jak dzisiaj rano dyskutowałam z mamą o tym czy jest on pudrowy czy majtkowy, aż w końcu przyszedł mój brat i stwierdził, że jest to różowy. Wspólnie ustaliłyśmy, że jednak mężczyźni nie rozróżniają kolorów…
W pośpiechu ubieram drugiego baletka, skacząc na jednej nodze w stronę drzwi, co musi wyglądać wyjątkowo komicznie gdyż słyszę za sobą cichy chichot Hany. Dziewczyna otwiera mi drzwi widząc, że nie za bardzo daję sobie z tym radę używając jedynie łokcia i wyłażę na korytarz. Szybko podążam w stronę domniemanej kuchni. Odwracam się by sprawdzić czy Hana idzie za mną i widząc, że dopiero zamyka drzwi odwracam się i… JEBS, dostaję drzwiami prosto w twarz. Impet sprawia, że tracę równowagę i po chwili ląduje już tyłkiem na podłodze.
Ktoś wychodzi widocznie zaniepokojony nagłym hałasem, ale nie widzę go przez zaciśnięte z bólu powieki. Boże, kto do cholery tak gwałtownie otwiera drzwi!?
Już mam ochotę go o to opieprzyć, ale gdy tylko otwieram oczy widzę przed sobą jak ktoś podaje mi rękę. Podnoszę wzrok do góry, by spojrzeć na jej właściciela, który okazuje się być niesamowicie wysokim, niesamowicie przystojnym chłopakiem. Samych takich dzisiaj spotykam. Co za dzień!
- Nic ci nie jest? Naprawdę przepraszam, nie wiedziałem, że tam jesteś. - mówi zakłopotany, pomagając mi wstać.
Podnoszę się już dzisiaj trzeci raz, otrzepując się… właściwie nie wiem, z czego, bo moje pośladki są nieskazitelnie czyste, gdyż upadłam na podłogę, która mogłaby mi służyć za talerz.
- Nie, chyba w porządku. - mówię, kompletnie zapominając o zamiarze opieprzenia go.
Chłopak uśmiecha się w tak uroczy i niewinny sposób, że chyba nie stać by mnie było, by mu cokolwiek zarzucić. Jest bardzo wysoki. Przy takim wzroście mógłby grać w kosza. A jeśli nie gra w koszykówkę to na pewno coś trenuje, bo widzę jak przez białą koszulę prześwitują niesamowite mięśnie.
- Hiroshi Gensai, miło mi cię poznać. - chwyta moją dłoń, całując jej czubek.
Czuję jak na moje policzki powoli wlewa się czerwień. Świetne maniery jak na kogoś kto właśnie zdzielił mnie drzwiami w twarz... A właśnie! Już prawie przestało boleć! Mam nadzieję, że nie będzie siniaka już pierwszego dnia szkoły.
- Allyss Iwahara, mi… również. - dodaję zmuszając się nie powiedzieć tych ostatnich słów ironicznie.
Jego miodowe oczy, które kolorem przypominają wykończenie tego małego pałacyku, kierują się na Hanę. Podchodzi do niej, przedstawiając się i ponawiając gest z ręką. Dziewczyna kompletnie nie okazuje zakłopotania, a nawet w jej spojrzeniu można ujrzeć lekką arogancję. Zastanawiam się czy nie są oni przyzwyczajeni do takich gestów, w końcu bogactwo i pewność siebie, wręcz odbijają się w ich oczach. Wnioskuję więc, że mieszkają w 1 strefie, a jeśli nie to z pewnością mają tam wtyki. Tam gdzie ja mieszkam, ludzie są raczej dość… sama nie wiem… nieśmiali? Chytre spojrzenie Hiroshiego z powrotem przechodzi na moją osobę, lustrując mnie od stóp do głów, jakby oceniał ile mógłby na mnie zarobić.
- Hej, Hiroshi co się stało? - krzyczy ktoś z wnętrza pokoju.
- Przez przypadek rąbnąłem waszą sąsiadkę drzwiami. - rzuca chłopak uśmiechając się do mnie wesoło.
Niesamowite jak szybko potrafi zmienić mimikę twarzy. Jeszcze przed chwilą przypominał mi polującego geparda zastanawiającego się jak podejść zwierzynę, a teraz wygląda jak niegroźny, potulny kotek.
W drzwiach ukazuje się blond włosa dziewczyna o wesołym, przyjaznym spojrzeniu. Dałabym sobie rękę uciąć, że jest modelką. Wysoka, szczupła, piękna, pewna siebie aż czuję jak zżerają mnie kompleksy.
- Cześć, może wejdziecie na chwilę?
- Pewnie. - rzuca Hana, wchodząc do pokoju jak do siebie.
Pokój wygląda mniej więcej jak nasz, z jednym wyjątkiem, u nich jest czysto. O ile dobrze pamiętam zostawiłam mundurek w łazience, a cała zawartość mojej kosmetyczki i torba leżą sobie pewnie rozwalone na całej szerokości podłogi.
Na łóżku siedzi wyprostowana, jeszcze wyższa od swojej współlokatorki dziewczyna o krótkich, brązowych włosach i orzechowych oczach. Widać, że niezbyt odnajduje się w licznym towarzystwie, a widok jeszcze większej ilości osób widocznie ją przygnębia. Pewnie musi być bardzo nieśmiała, bo panicznie ucieka przed nami wzrokiem.
- Jestem Yusuko Kuramoto, sorki za burdel. - mówi, kopiąc jedną jedyną leżącą poduszkę na drugą stronę pokoju. - A to Reiko Kaimata. - pokazuje na siedzącą na łóżku dziewczynę.
Podczas gdy Hana nas przedstawia, ja nie mogę oderwać wzroku od Reiko. Jej zmęczone spojrzenie sunie po podłodze zatrzymując się na mnie, a o oczy wydają się być coraz ciemniejsze, ciemniejsze, ciemniejsze, aż w końcu zamieniają się w dwa czarne, puste węgielki. Niewiarygodne jak wiele bólu jest w tym spojrzeniu. Czuję jakby czas nagle się zatrzymał, skupiając swoją uwagę jedynie na tych ciemnych oczach, które powoli wysysają rzeczywistość. Nie słyszę żadnych głosów, poza cichym krzykiem, który dobiega gdzieś z oddali, przyprawiając mnie o koszmarny ból głowy. Ogarnia mnie melancholia, jakby ktoś odebrał mi cały sens życia i zostawił z pustą powłoką bezwartościowego ciała. Po moich plecach przebiegają ciarki, które zmuszają mnie do cofnięcia się, lecz z trudem udaje mi się wykonać ruch.
- Hej Reiko! Yyy... przyniesiesz mi… sok z lodówki? - przerywa ten upiorny stan zaalarmowana Yusuko.
Dziewczyna spuszcza wzrok odchodząc w stronę małej kuchni, a jej oczy z powrotem przybierają swój chłodny, kasztanowy odcień. Przywidziało mi się? W końcu dzisiaj widziałam już tyle niedorzecznych rzeczy, że już pewnie nie rozróżniam rzeczywistości od swoich własnych wymysłów. Zauważam jak Yusuko i Hiroshi ukradkiem wymieniają znaczące spojrzenia. A jednak. Następuje niekomfortowa cisza, którą przerywa moje niezbyt dyskretne burczenie w brzuchu.
Serio w takim momencie? Hiroshi, stojący obok mnie parska śmiechem, co kompletnie rozładowuje napiętą atmosferę. Także się uśmiecham, choć nadal jestem zaniepokojona sytuacją, która miała przed chwilą miejsce.
- Może pójdziemy coś zjeść? - proponuje Yusuko, chichocząc pod nosem.
- Właśnie po to szłyśmy. - mówię, wychodząc z pokoju.
Kuchnia prezentuje się naprawdę świetnie, jest wielka, przestronna, elegancka, lecz zanim zacznę ją podziwiać, muszę coś zjeść. Otwieram wysoką, srebrną lodówkę, której zawartość mogłabym wsunąć za jednym razem. Na półkach poukładane są składniki w tym wszelkiego rodzaju ryby i mięsa, warzywa, produkty mleczne i żadnych gotowców. Świetnie, tylko jak ja to przygotuję?! Nigdy nie byłam, dobra z zajęć technicznych i wyzwaniem dla mnie jest usmażyć sobie jajecznice! Tym bardziej, że ostatnio jak podjęłam się tego jakże wymagającego wyzwania, prawie nie podpaliłam mieszkania. Autentycznie! Jeśli dobrze pamiętam chyba do teraz mamy trochę osmoloną posadzkę w jednym miejscu.
- Umie ktoś gotować?- pytam w nadziei, że znajdę sobie jakiegoś kucharza na dłuższą metę.
Jeśli nie, to będę musiała jeść na mieście. Matko boska, z moimi ocenami nie zbiorę wielu punktów, a brak punktów oznacza brak jedzenia, a brak jedzenia oznacza... Zginę! Zdechnę z głodu albo nauczę się gotować!
Widzę jak Hana przygląda mi się z rozbawieniem i politowaniem. A kto przed sekundą wyglądał jak bezdomny? Podchodzi do mnie i klika w kopertę bezpośrednio na hologramie.
- Wow, nieźle jesteś już w tym obcykana. - mówię, zachwycona hologramem prawie tak samo jak Hana mundurkiem. (dop. kor.: Hana nołlajf XD)
Wiadomość otwiera się ukazując kilka istotnych informacji. A więc, jutro zaczynamy lekcje o 8.00 w sali numer 48 tak jak mówiła to wcześniej pani Naratsuke, dostaniemy tam wszystkie niezbędne podręczniki i papierową wersję planu lekcji. Na dole jest także napisane, żebyśmy zrobili sobie wieczorem coś do jedzenia w kuchni. Znajdziemy tam wszystkie potrzebne składniki i urządzenia.
Na samą myśl o tym burczy mi w brzuchu. Kuchnia to jest miejsce, które Allyss lubi najbardziej! Albo nie kuchnia, tylko jadalnia! Tyle mi do szczęścia potrzeba: jeść, spać i czytać. Tak żałuję, że nie można tego wszystkiego robić na raz.
- Chodź, Hana idziemy coś przekąsić! - rzucam, wesoło maszerując w stronę drzwi.
- A mundurek?
- Ale najpierw mundurek! - odwracam się na pięcie i lecę do łazienki się przebrać.
Szybko zdejmuję z siebie ubrania i przez chwilę łażę w samej bieliźnie szukając moich rzeczy. Jak to się dzieje, że zawsze ja coś gubię? Rozumiem klucze, portfel czy telefon, ale nie ubrania! Po kilku minutach znajduję je za kibelkiem rzucone i pomięte jak tylko się dało. Nie przypominam sobie, żebym je tam zostawiała, no ale cóż…
Przebieram się, co zwykle schodzi mi dwa razy dłużej, ale biorąc pod uwagę, że czeka na mnie jedzenie, mój mózg automatycznie przyspiesza myślenie i po chwili, wychodzę już z łazienki w pogniecionych spodniach i swoim wypłowiałym, różowym swetrze. Pamiętam jak dzisiaj rano dyskutowałam z mamą o tym czy jest on pudrowy czy majtkowy, aż w końcu przyszedł mój brat i stwierdził, że jest to różowy. Wspólnie ustaliłyśmy, że jednak mężczyźni nie rozróżniają kolorów…
W pośpiechu ubieram drugiego baletka, skacząc na jednej nodze w stronę drzwi, co musi wyglądać wyjątkowo komicznie gdyż słyszę za sobą cichy chichot Hany. Dziewczyna otwiera mi drzwi widząc, że nie za bardzo daję sobie z tym radę używając jedynie łokcia i wyłażę na korytarz. Szybko podążam w stronę domniemanej kuchni. Odwracam się by sprawdzić czy Hana idzie za mną i widząc, że dopiero zamyka drzwi odwracam się i… JEBS, dostaję drzwiami prosto w twarz. Impet sprawia, że tracę równowagę i po chwili ląduje już tyłkiem na podłodze.
Ktoś wychodzi widocznie zaniepokojony nagłym hałasem, ale nie widzę go przez zaciśnięte z bólu powieki. Boże, kto do cholery tak gwałtownie otwiera drzwi!?
Już mam ochotę go o to opieprzyć, ale gdy tylko otwieram oczy widzę przed sobą jak ktoś podaje mi rękę. Podnoszę wzrok do góry, by spojrzeć na jej właściciela, który okazuje się być niesamowicie wysokim, niesamowicie przystojnym chłopakiem. Samych takich dzisiaj spotykam. Co za dzień!
- Nic ci nie jest? Naprawdę przepraszam, nie wiedziałem, że tam jesteś. - mówi zakłopotany, pomagając mi wstać.
Podnoszę się już dzisiaj trzeci raz, otrzepując się… właściwie nie wiem, z czego, bo moje pośladki są nieskazitelnie czyste, gdyż upadłam na podłogę, która mogłaby mi służyć za talerz.
- Nie, chyba w porządku. - mówię, kompletnie zapominając o zamiarze opieprzenia go.
Chłopak uśmiecha się w tak uroczy i niewinny sposób, że chyba nie stać by mnie było, by mu cokolwiek zarzucić. Jest bardzo wysoki. Przy takim wzroście mógłby grać w kosza. A jeśli nie gra w koszykówkę to na pewno coś trenuje, bo widzę jak przez białą koszulę prześwitują niesamowite mięśnie.
- Hiroshi Gensai, miło mi cię poznać. - chwyta moją dłoń, całując jej czubek.
Czuję jak na moje policzki powoli wlewa się czerwień. Świetne maniery jak na kogoś kto właśnie zdzielił mnie drzwiami w twarz... A właśnie! Już prawie przestało boleć! Mam nadzieję, że nie będzie siniaka już pierwszego dnia szkoły.
- Allyss Iwahara, mi… również. - dodaję zmuszając się nie powiedzieć tych ostatnich słów ironicznie.
Jego miodowe oczy, które kolorem przypominają wykończenie tego małego pałacyku, kierują się na Hanę. Podchodzi do niej, przedstawiając się i ponawiając gest z ręką. Dziewczyna kompletnie nie okazuje zakłopotania, a nawet w jej spojrzeniu można ujrzeć lekką arogancję. Zastanawiam się czy nie są oni przyzwyczajeni do takich gestów, w końcu bogactwo i pewność siebie, wręcz odbijają się w ich oczach. Wnioskuję więc, że mieszkają w 1 strefie, a jeśli nie to z pewnością mają tam wtyki. Tam gdzie ja mieszkam, ludzie są raczej dość… sama nie wiem… nieśmiali? Chytre spojrzenie Hiroshiego z powrotem przechodzi na moją osobę, lustrując mnie od stóp do głów, jakby oceniał ile mógłby na mnie zarobić.
- Hej, Hiroshi co się stało? - krzyczy ktoś z wnętrza pokoju.
- Przez przypadek rąbnąłem waszą sąsiadkę drzwiami. - rzuca chłopak uśmiechając się do mnie wesoło.
Niesamowite jak szybko potrafi zmienić mimikę twarzy. Jeszcze przed chwilą przypominał mi polującego geparda zastanawiającego się jak podejść zwierzynę, a teraz wygląda jak niegroźny, potulny kotek.
W drzwiach ukazuje się blond włosa dziewczyna o wesołym, przyjaznym spojrzeniu. Dałabym sobie rękę uciąć, że jest modelką. Wysoka, szczupła, piękna, pewna siebie aż czuję jak zżerają mnie kompleksy.
- Cześć, może wejdziecie na chwilę?
- Pewnie. - rzuca Hana, wchodząc do pokoju jak do siebie.
Pokój wygląda mniej więcej jak nasz, z jednym wyjątkiem, u nich jest czysto. O ile dobrze pamiętam zostawiłam mundurek w łazience, a cała zawartość mojej kosmetyczki i torba leżą sobie pewnie rozwalone na całej szerokości podłogi.
Na łóżku siedzi wyprostowana, jeszcze wyższa od swojej współlokatorki dziewczyna o krótkich, brązowych włosach i orzechowych oczach. Widać, że niezbyt odnajduje się w licznym towarzystwie, a widok jeszcze większej ilości osób widocznie ją przygnębia. Pewnie musi być bardzo nieśmiała, bo panicznie ucieka przed nami wzrokiem.
- Jestem Yusuko Kuramoto, sorki za burdel. - mówi, kopiąc jedną jedyną leżącą poduszkę na drugą stronę pokoju. - A to Reiko Kaimata. - pokazuje na siedzącą na łóżku dziewczynę.
Podczas gdy Hana nas przedstawia, ja nie mogę oderwać wzroku od Reiko. Jej zmęczone spojrzenie sunie po podłodze zatrzymując się na mnie, a o oczy wydają się być coraz ciemniejsze, ciemniejsze, ciemniejsze, aż w końcu zamieniają się w dwa czarne, puste węgielki. Niewiarygodne jak wiele bólu jest w tym spojrzeniu. Czuję jakby czas nagle się zatrzymał, skupiając swoją uwagę jedynie na tych ciemnych oczach, które powoli wysysają rzeczywistość. Nie słyszę żadnych głosów, poza cichym krzykiem, który dobiega gdzieś z oddali, przyprawiając mnie o koszmarny ból głowy. Ogarnia mnie melancholia, jakby ktoś odebrał mi cały sens życia i zostawił z pustą powłoką bezwartościowego ciała. Po moich plecach przebiegają ciarki, które zmuszają mnie do cofnięcia się, lecz z trudem udaje mi się wykonać ruch.
- Hej Reiko! Yyy... przyniesiesz mi… sok z lodówki? - przerywa ten upiorny stan zaalarmowana Yusuko.
Dziewczyna spuszcza wzrok odchodząc w stronę małej kuchni, a jej oczy z powrotem przybierają swój chłodny, kasztanowy odcień. Przywidziało mi się? W końcu dzisiaj widziałam już tyle niedorzecznych rzeczy, że już pewnie nie rozróżniam rzeczywistości od swoich własnych wymysłów. Zauważam jak Yusuko i Hiroshi ukradkiem wymieniają znaczące spojrzenia. A jednak. Następuje niekomfortowa cisza, którą przerywa moje niezbyt dyskretne burczenie w brzuchu.
Serio w takim momencie? Hiroshi, stojący obok mnie parska śmiechem, co kompletnie rozładowuje napiętą atmosferę. Także się uśmiecham, choć nadal jestem zaniepokojona sytuacją, która miała przed chwilą miejsce.
- Może pójdziemy coś zjeść? - proponuje Yusuko, chichocząc pod nosem.
- Właśnie po to szłyśmy. - mówię, wychodząc z pokoju.
Kuchnia prezentuje się naprawdę świetnie, jest wielka, przestronna, elegancka, lecz zanim zacznę ją podziwiać, muszę coś zjeść. Otwieram wysoką, srebrną lodówkę, której zawartość mogłabym wsunąć za jednym razem. Na półkach poukładane są składniki w tym wszelkiego rodzaju ryby i mięsa, warzywa, produkty mleczne i żadnych gotowców. Świetnie, tylko jak ja to przygotuję?! Nigdy nie byłam, dobra z zajęć technicznych i wyzwaniem dla mnie jest usmażyć sobie jajecznice! Tym bardziej, że ostatnio jak podjęłam się tego jakże wymagającego wyzwania, prawie nie podpaliłam mieszkania. Autentycznie! Jeśli dobrze pamiętam chyba do teraz mamy trochę osmoloną posadzkę w jednym miejscu.
- Umie ktoś gotować?- pytam w nadziei, że znajdę sobie jakiegoś kucharza na dłuższą metę.
Jeśli nie, to będę musiała jeść na mieście. Matko boska, z moimi ocenami nie zbiorę wielu punktów, a brak punktów oznacza brak jedzenia, a brak jedzenia oznacza... Zginę! Zdechnę z głodu albo nauczę się gotować!
Czuję jak czyjaś ręka delikatnie odpycha mnie od lodówki. Yusuko dokładnie przygląda się składnikom widocznie, intensywnie myśląc.
- Chyba dałabym radę zrobić warzywa na patelni w sosie…
- Uratowani!- wydycham z ulgą powietrze. - Powiedz, w czym mamy ci pomóc.
- Na razie przygotujcie blat i deskę do krojenia. - mówi wyciągając z lodówki miski z warzywami.
Razem z Hiroshim, jako że najgłodniejsi lecimy przygotować miejsce pracy. Zaskakujące jak skupiona potrafi być Yusuko podczas gotowania. Przyglądamy się jej, grzecznie siedząc na blacie i starając się nie przeszkadzać. Podczas gdy Hana postanawia pokazać Reiko nasz pokój, ja zostaję sama z Hiroshim. W normalnej sytuacji bardzo by mi to przeszkadzało i pewnie wymyśliłabym jakąś wymówkę, żeby iść z nimi, ale teraz jakoś nie czuję takiej potrzeby. Chłopak nie emanuje żadną przytłaczającą aurą i mogę spokojnie powiedzieć, że czuję między nami przyjazną atmosferę.
- Naprawdę przepraszam za te drzwi. - mówi Hiroshi, drapiąc się ręką po głowie.
- Serio, nic mi nie jest. - zapewniam go. - W którym pokoju mieszkasz?
- Mieszkam w budynku obok, przyszedłem to tylko, by się przywitać. Chodziłem z Yus do gimnazjum.
- Tak? Um, a Reiko też z wami chodziła? - pytam, rozmyślając nad dziwnym zachowaniem dziewczyny.
- Eee, no tak jakby… Jeśli chodzi o to co się działo wtedy w pokoju, to musisz wiedzieć, że Reiko pochodzi ze starego rodu Kaimata - chłopak jakby czytał mi w myślach. - Byli oni bardzo groźnym i szanowanym klanem, gdyż posiadali umiejętność kradzieży snów. Potrafili włamywać się do podświadomości swoich wrogów i kraść wszystkie informacje, jednocześnie dowolnie manipulując ich wspomnieniami. Reiko posiada trochę inny dar… z tego co wiem. sprawia, że widzisz to, co ona chce żebyś zobaczyła. Możesz zobaczyć łąkę pełną kwiatów, ale także śmierć swoją i swoich bliskich. Oczywiście wszystko to jest iluzją, która trwa w zależności od jej siły i woli. Widziałaś może wtedy coś takiego?
- Widziałam jak jej oczy robią się czarne, a wszystko wokół, nagle zamarło. Słyszałam tylko jakiś krzyk, ale nie wiem czy należał do niej.
Hiroshi zastanawia się przez chwilę, patrząc przez okno, jak słońce kończy swoją wędrówkę po popołudniowym niebie. Pomarańczowe promienie oświetlają jego zamyśloną twarz o mocnych rysach i wąskich oczach, schowanych pod długimi, gęstymi rzęsami. Za kimś takim powinny ciągnąć się tłumy oszalałych dziewczyn. Jakim cudem ktoś taki jak on rozmawia ze mną? Z małą, nierzucającą się w oczy sierotą, która potyka się o własne nogi?
- Widzisz… - jego głos przypomina mi, że trochę nachalnie mu się przyglądam, więc szybko odwracam wzrok. - Reiko jeszcze nie do końca panuje nad swoimi umiejętnościami. Czasami można powiedzieć, że one ją… ‘’połykają’’. Jest to dość kłopotliwe, tym bardziej, że tak potężna i trudna do opanowania moc została przydzielona tak wrażliwej i płochliwej dziewczynie jak ona. Był to główny powód, żeby przydzielić ją z Yusuko, która jest w swoim rodzaju tarczą. Reiko bezgranicznie ufa Yus, co sprawia, że ta może ją w jakimś stopniu kontrolować. Dodatkowo, Kuramoto osiada umiejętność przechwytywania i odpychania energii innych. Musi to być strasznie wyczerpujące, więc czasami po prostu nie dają rady i Reiko trochę się… zapomina. Trochę to zawiłe, ale rozumiesz, nie?
- Tak, chyba tak.
Teraz wszystko nabrało trochę więcej sensu. Chociaż nadal mam lekkie wrażenie, że robią mnie w konia, jednak to, czego doświadczyłam w pokoju, dało mi trochę do myślenia.
To musi być straszne, posiadać w sobie moc, która w każdej chwili może tobą zawładnąć. Straszne, ale jednocześnie niesamowite. Yusuko też musi być silna, skoro przez cały czas ją powstrzymuje. Swoją drogą to całkiem romantyczne. Bezgraniczne poświęcenie dla przyjaciółki i bezinteresowna… może już skończę.
- Hiroshi, mogę się ciebie o coś zapytać? - trochę boję się, czy to pytanie jest teraz na miejscu.
- Wal śmiało.
- Czy… Czy ty posiadasz jakąś umiejętność?
Chłopak uśmiecha się ukazując rząd białych, równych zębów.
- Niestety jeszcze nie. - mówi, nie przejmując się zbytnio.
- Jak to? Myślałam, ze wy wszyscy coś umiecie.
- Auć, to bolało. - odpowiada bardziej rozbawiony niż urażony.
- Chyba dałabym radę zrobić warzywa na patelni w sosie…
- Uratowani!- wydycham z ulgą powietrze. - Powiedz, w czym mamy ci pomóc.
- Na razie przygotujcie blat i deskę do krojenia. - mówi wyciągając z lodówki miski z warzywami.
Razem z Hiroshim, jako że najgłodniejsi lecimy przygotować miejsce pracy. Zaskakujące jak skupiona potrafi być Yusuko podczas gotowania. Przyglądamy się jej, grzecznie siedząc na blacie i starając się nie przeszkadzać. Podczas gdy Hana postanawia pokazać Reiko nasz pokój, ja zostaję sama z Hiroshim. W normalnej sytuacji bardzo by mi to przeszkadzało i pewnie wymyśliłabym jakąś wymówkę, żeby iść z nimi, ale teraz jakoś nie czuję takiej potrzeby. Chłopak nie emanuje żadną przytłaczającą aurą i mogę spokojnie powiedzieć, że czuję między nami przyjazną atmosferę.
- Naprawdę przepraszam za te drzwi. - mówi Hiroshi, drapiąc się ręką po głowie.
- Serio, nic mi nie jest. - zapewniam go. - W którym pokoju mieszkasz?
- Mieszkam w budynku obok, przyszedłem to tylko, by się przywitać. Chodziłem z Yus do gimnazjum.
- Tak? Um, a Reiko też z wami chodziła? - pytam, rozmyślając nad dziwnym zachowaniem dziewczyny.
- Eee, no tak jakby… Jeśli chodzi o to co się działo wtedy w pokoju, to musisz wiedzieć, że Reiko pochodzi ze starego rodu Kaimata - chłopak jakby czytał mi w myślach. - Byli oni bardzo groźnym i szanowanym klanem, gdyż posiadali umiejętność kradzieży snów. Potrafili włamywać się do podświadomości swoich wrogów i kraść wszystkie informacje, jednocześnie dowolnie manipulując ich wspomnieniami. Reiko posiada trochę inny dar… z tego co wiem. sprawia, że widzisz to, co ona chce żebyś zobaczyła. Możesz zobaczyć łąkę pełną kwiatów, ale także śmierć swoją i swoich bliskich. Oczywiście wszystko to jest iluzją, która trwa w zależności od jej siły i woli. Widziałaś może wtedy coś takiego?
- Widziałam jak jej oczy robią się czarne, a wszystko wokół, nagle zamarło. Słyszałam tylko jakiś krzyk, ale nie wiem czy należał do niej.
Hiroshi zastanawia się przez chwilę, patrząc przez okno, jak słońce kończy swoją wędrówkę po popołudniowym niebie. Pomarańczowe promienie oświetlają jego zamyśloną twarz o mocnych rysach i wąskich oczach, schowanych pod długimi, gęstymi rzęsami. Za kimś takim powinny ciągnąć się tłumy oszalałych dziewczyn. Jakim cudem ktoś taki jak on rozmawia ze mną? Z małą, nierzucającą się w oczy sierotą, która potyka się o własne nogi?
- Widzisz… - jego głos przypomina mi, że trochę nachalnie mu się przyglądam, więc szybko odwracam wzrok. - Reiko jeszcze nie do końca panuje nad swoimi umiejętnościami. Czasami można powiedzieć, że one ją… ‘’połykają’’. Jest to dość kłopotliwe, tym bardziej, że tak potężna i trudna do opanowania moc została przydzielona tak wrażliwej i płochliwej dziewczynie jak ona. Był to główny powód, żeby przydzielić ją z Yusuko, która jest w swoim rodzaju tarczą. Reiko bezgranicznie ufa Yus, co sprawia, że ta może ją w jakimś stopniu kontrolować. Dodatkowo, Kuramoto osiada umiejętność przechwytywania i odpychania energii innych. Musi to być strasznie wyczerpujące, więc czasami po prostu nie dają rady i Reiko trochę się… zapomina. Trochę to zawiłe, ale rozumiesz, nie?
- Tak, chyba tak.
Teraz wszystko nabrało trochę więcej sensu. Chociaż nadal mam lekkie wrażenie, że robią mnie w konia, jednak to, czego doświadczyłam w pokoju, dało mi trochę do myślenia.
To musi być straszne, posiadać w sobie moc, która w każdej chwili może tobą zawładnąć. Straszne, ale jednocześnie niesamowite. Yusuko też musi być silna, skoro przez cały czas ją powstrzymuje. Swoją drogą to całkiem romantyczne. Bezgraniczne poświęcenie dla przyjaciółki i bezinteresowna… może już skończę.
- Hiroshi, mogę się ciebie o coś zapytać? - trochę boję się, czy to pytanie jest teraz na miejscu.
- Wal śmiało.
- Czy… Czy ty posiadasz jakąś umiejętność?
Chłopak uśmiecha się ukazując rząd białych, równych zębów.
- Niestety jeszcze nie. - mówi, nie przejmując się zbytnio.
- Jak to? Myślałam, ze wy wszyscy coś umiecie.
- Auć, to bolało. - odpowiada bardziej rozbawiony niż urażony.
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z własnego nietaktu. Rany, muszę przestać gadać co mi ślina na język przyniesie.
- Przepraszam! Nie to miałam na myśli... (dop. kor.: Alka, debilu XD)
- W porządku - uśmiecha się. - Większość osób, nie posiada jeszcze żadnych umiejętności. Pewnie ukażą się one podczas roku szkolnego. Sam, na razie nie zauważyłem w sobie nic nadzwyczajnego, a ty?
- Właściwie to nie wiem, czemu mnie tu przyjęto. Na początku wszyscy myśleli, że to jakaś pomyłka, tym bardziej, że nie uczyłam się najlepiej, a nie miałam pojęcia, co będzie oznaczać ‘’klasa specjalna’’. A właśnie! Widziałam ciebie jak wracałeś z tego dodatkowego rozpoczęcia. Jesteś może z nami w 1c?
- Tak, będziemy się tutaj razem kisić przez następne 3 lata!- mówi to, kładąc mi rękę na ramieniu.
- O ile nas nie wywalą…- uśmiecham się.
- To też racja…
Do mojego nosa dobiega zapach, pysznych smażonych warzyw z przyprawami. Zeskakuję z blatu na podłogę, pędząc w stronę półek z talerzami. Tuż za mną podąża równie głodny Hiroshi z dwa razy większym talerzem, a raczej drugą patelnią. Ustawiamy się w kolejce do Yusuko, która z uśmiechem wydaje nam porcje, jak dla mnie o wiele za małe.
- Jak Hana i Reiko zaraz nie przyjdą możemy zjeść za nich? - pyta Hiroshi z nadzieją w głosie.
Jednak akurat w tym momencie przychodzą spóźnione dziewczyny. Siadamy razem przy stole, a z czasem zaczyna się schodzić coraz więcej oczekujących posiłku uczniów. Zdążyliśmy w samą porę, bo później pewnie trudno by nam było dostać się do kuchenki. Przysiadają się do nas dziewczyny z innej klasy wesoło rozmawiając o pokojach. Im więcej imion wymieniają tym mniej wszystkie ogarniam. Chou, Tamiko, Shizuki za dużo ich…
W końcu robi się tu tak tłoczno, że Reiko i Hiroshi kompletnie znikają mi z oczu. Znaczy Hiroshi jest pewnie tam gdzie kotłuje się największa grupka dziewczyn, próbująca z nim pogadać. Rzucam Hanie i Yusuko wymowne spojrzenie i wychodzimy z jadalni. Słyszę tylko za sobą krzyk Hiroshiego, zagłuszany rozmowami w pokoju.
- Do jutra dziewczyny!
Machamy mu na pożegnanie, rzucając pełne udawanego współczucia i rozbawienia spojrzenia.
- Reiko pewnie siedzi w pokoju, nie zbyt przepada za tłumami. To do zobaczenia jutro!
- Dobrej nocy! - rzucamy, wchodząc do pokoju.
- Przepraszam! Nie to miałam na myśli... (dop. kor.: Alka, debilu XD)
- W porządku - uśmiecha się. - Większość osób, nie posiada jeszcze żadnych umiejętności. Pewnie ukażą się one podczas roku szkolnego. Sam, na razie nie zauważyłem w sobie nic nadzwyczajnego, a ty?
- Właściwie to nie wiem, czemu mnie tu przyjęto. Na początku wszyscy myśleli, że to jakaś pomyłka, tym bardziej, że nie uczyłam się najlepiej, a nie miałam pojęcia, co będzie oznaczać ‘’klasa specjalna’’. A właśnie! Widziałam ciebie jak wracałeś z tego dodatkowego rozpoczęcia. Jesteś może z nami w 1c?
- Tak, będziemy się tutaj razem kisić przez następne 3 lata!- mówi to, kładąc mi rękę na ramieniu.
- O ile nas nie wywalą…- uśmiecham się.
- To też racja…
Do mojego nosa dobiega zapach, pysznych smażonych warzyw z przyprawami. Zeskakuję z blatu na podłogę, pędząc w stronę półek z talerzami. Tuż za mną podąża równie głodny Hiroshi z dwa razy większym talerzem, a raczej drugą patelnią. Ustawiamy się w kolejce do Yusuko, która z uśmiechem wydaje nam porcje, jak dla mnie o wiele za małe.
- Jak Hana i Reiko zaraz nie przyjdą możemy zjeść za nich? - pyta Hiroshi z nadzieją w głosie.
Jednak akurat w tym momencie przychodzą spóźnione dziewczyny. Siadamy razem przy stole, a z czasem zaczyna się schodzić coraz więcej oczekujących posiłku uczniów. Zdążyliśmy w samą porę, bo później pewnie trudno by nam było dostać się do kuchenki. Przysiadają się do nas dziewczyny z innej klasy wesoło rozmawiając o pokojach. Im więcej imion wymieniają tym mniej wszystkie ogarniam. Chou, Tamiko, Shizuki za dużo ich…
W końcu robi się tu tak tłoczno, że Reiko i Hiroshi kompletnie znikają mi z oczu. Znaczy Hiroshi jest pewnie tam gdzie kotłuje się największa grupka dziewczyn, próbująca z nim pogadać. Rzucam Hanie i Yusuko wymowne spojrzenie i wychodzimy z jadalni. Słyszę tylko za sobą krzyk Hiroshiego, zagłuszany rozmowami w pokoju.
- Do jutra dziewczyny!
Machamy mu na pożegnanie, rzucając pełne udawanego współczucia i rozbawienia spojrzenia.
- Reiko pewnie siedzi w pokoju, nie zbyt przepada za tłumami. To do zobaczenia jutro!
- Dobrej nocy! - rzucamy, wchodząc do pokoju.
Pokoju, który przypomina teraz pobojowisko. Mundurki, ciuchy i kosmetyki leżą teraz porozwalane, tak jak je wcześniej zostawiłyśmy.
- No to Hana, czeka nas sprzątanie.
- No to Hana, czeka nas sprzątanie.
Zostawiłaś komentarz na moim blogu.Dziękuję za szczerą opinię :) Pytałaś też ile mam lat, a więc... mam 13 lat ^^
OdpowiedzUsuńA teraz coś ode mnie, o Twoim blogu xD
Wygląd jest bardzo ładny, prosty, ale nie na tyle rewelacyjny,żeby mnie zachęcić do przeczytania tak długiego rozdziału xP Tak, wiem - leniwa jestem xD Po prostu wolę coś nieco krótszego... Więc przyznaję się - nie wytrwałam do końca. Część rozdziału przeczytałam i uważam,że całkiem dobrze piszesz. To chyba tyle o opowiadaniu :D Daję Ci jednak plusa, za odtwarzacz muzyki na górze ^^ Muza fajna i w moim guście :D Podoba mi się także ten kwiatuszek, jako przycisk xP
Ufff. przeczytałam. Według mnie piszesz bardzo ciekawie, ale jeśli ktoś wejdzie na Twojego bloga przez zapytaj (tak jak zrobiłam to ja) to uwierz, że 90% osób nie przeczyta tego co napisałaś, bo to za dużo treści. Mi się naprawdę bardzo podoba treść ale moim zdaniem rozdziały powinny być o dużo krótsze, ale to tylko moje zdanie
OdpowiedzUsuńPozdrawia Anka
Bardzo dziękuję za szczerą opinię :3 Na pewno się zastosuję :)
OdpowiedzUsuńPrzyjemne i ciekawe, akcja rozwija się powoli. Czasem za bardzo do przewidzenia. Ciekawy pomysł na post apokaliptyczny w nowej Japonii. Ale potrafi męczyć, dużo tekstu. Zdania złożone prosto. Daje to swój styl ale jak na mój gust niektóre fragmenty można ująć inaczej. Dialogi trochę ożywić, są dobre i ciekawe ale takiej iskierki brakuję. Ciężko wyczuć postacie, pewnie dlatego, że czytelnik nie zgrał się z bohaterami.
OdpowiedzUsuńTo jest moja opinia. Nie musicie się do niej dostosowywać. Sam nic nie napisałem, a czytanie tego to coś fajnego. Powodzenia z tworzeniem.
Cześć!
OdpowiedzUsuńMiło mi za komentarz u siebie, właśnie pojawił się nowy rozdział ;P.
Muszę przyznać, że zabieram się do czytania jak pies do jeża, obiecuję poprawę po niedzieli, jak skończy mi się ten dzień świrniętego świstaka. Pozdrawiam
Kuroneko (Stray) spoza-granicy-wolnosci.blogspot.com